Kupujmy więcej przedmiotów, będziemy szczęśliwi. Przynajmniej taki przekaz jest wpajany milionom widzów różnych kanałów.
Żyłem w kilku różnych krajach. Wszędzie tam były obecne pewne "postmaterialne" idee, poza Polską. Jak mi ironicznie opowiadali różni kontestatorzy współczesności Polska jest takim krajem gdzie babinka kupuje sobie reklamowany w telewizji produkt i oczekuje że jedząc go będzie szczęśliwsza. Propagandę komunistyczna zastąpiła lepiej robiona propaganda szczęśliwości osiąganej dzięki zakupom. Oczywiście, często w istocie jesteśmy szczęśliwsi dzięki zakupom, ale w momencie gdy zamieniamy dobry produkt na inny nieco lepszy to już przekraczamy pewną granicę marnotrawstwa.
Niewiary w komercyjny świat produktowej szczęśliwości uczy wielu alternatywnych twórców ale ci dla komercyjnego mainstreamu są wrogami. Często przedstawia się ich jako społeczne śmieci, degenertów. Dzieci chowa sie pod kloszem, byle tylko nie miały styczności z całą kontestacją „kupnej” szczęśliwości. Zresztą te środowiska alternatywne nie są duże. W Polsce zresztą już ich prawie nie ma, dość prozaicznie wybyły za granicę w poszukiwaniu lepszej pensji. Nawet wrogowie komercji nie chcieli tu pracować za 1/6 stawki na wyspach.
Co robią,jak żyją ci wrogowie współczesnej komercjalizacji? Telewizory zanieśli do piwnic już wieki temu. Nie korzystają z mainstreamowych mediów, szperają w Internecie w poszukiwaniu interesujących ich informacji. Po pracy chodzą na imprezy zaludniając wszelkiej maści kluby. Żyją w grupach, słuchają niekomercyjnych gatunków muzyki. Latem potrafią wyruszyć w bardzo dalekie podróże za niewielkie pieniądze.
środa, 12 listopada 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz