poniedziałek, 3 marca 2008

O homofobii i mowie nienawiści w polskim reggae i densholu

(z netu)

Po wydarzeniach w Zielonej Górze, kiedy to na jednej z tamtejszych imprez dancehallowych niejaki F., jeden z selektorów (nazwa określająca didżejów dancehallowych) grających na imprezie, puścił utwór z homofobiczną i pełną nienawiści liryką, a następnie zaczął wznosić okrzyki przeciwko osobom homoseksualnym, zwanych w środowisku reggae cziczimanami, rzekomo nawołując do ich palenia, w światku polskiego reggae zawrzało z oburzenia.

Dancehall, lub z polska denshol, jest skrzyżowaniem dalekich pochodnych reggae i ragga z hiphopem i rapem. W odróżnieniu od „świadomego” pokojowego reggae, liryka densholowa często jest płytka i tylko jakoby z racji niewielkich powiązań ma jeszcze jakieś naleciałości mentalności twórców muzyki reggae. Uznawana za płytką i miejscami ordynarną, muzyka ta na Jamajce zasłynęła z homofobii, szerząc nienawiste przesłanie wobec osób homoseksualnych.

Tacy densholowi jamajscy wokaliści jak Sizzla, Campleton czy Beenie Man (którego liryka to m.in:. „Hang chi chi gal wid a long piece of rope" –powieś lesbijki na długim sznurze, oraz "Tek a bazooka and kill batty-fucker" –weź bazukę i powybijaj gejów) wiążą nawoływanie do nienawisci na tle orientacji seksualnej z fundamentalistyczną, niezbyt pokojową odmianą rastafarianizmu. Identyfikują się oni bowiem z sektą Bobo Dreads, szerzącą coś co możnaby nazwać „radiomaryjną” wersją wierzeń rasta, w której zdarzają się przypadki „hate speech”- nawoływania do nienawiści. Podziały w małym światku reggae dobitnie pokazują że fundamentalizm trafia się nie tylko w katolicyźmie.

Oto relacja jednego ze świadków zajścia:
„Ogólnie impreza z mało ambitnymi densholami ale ludzie się fajnie bawili i była
miła atmosfera - na początku mi się podobało. Sprawa uległa kompletnej zmianie
gdy "szanowny" F. zagrał standardowy kawałek T.O.K. (chodzi o utwór „Pedały”-
ang. Chi Chi Man – przyp. autora) i zaczał się wydzierać do ludzi, że sam
najchętniej "spaliłby wszystkich pedałów" i że wie że go wszyscy za to na
deplach (największe forum o reggae- przyp. autora) jadą ale on się tym nie
przejmuje. Dla mnie szok - chodzę na wszystkie imprezy soundsystemowe w moim
mieście i autentycznie nie spodziewałem się że kiedykolwiek usłyszę u siebie to
osławione jechanie chichimanów.

Potem już impreza przeniosła się
właśnie w tym kierunku - do majka (mikrofon- przyp. autora) dorwał się Y. i
oczywiście standardowe teksty - "palmy jointy, palmy pedałów". Jaki Y. jest to
zdążyłem już zauważyć na wcześniejszych imprezach, ale najbardziej zszokowala
mnie postawa Z. po którym te wszystkie homofobiczne teksty spływaly, albo udawał
że ich nie słyszy, albo miał je centralnie w d..., albo się sam pod nimi
podpisywał - dla mnie żenada - po takiej osobie spodziewałem się jednak czegoś
innego - teraz uważam, ze jest genialnym wokalistą i niestety na tym koniec -
jako człowiek strasznie stracił w moich oczach. Przez tego typu ekscesy miałem
tylko ochotę opuścić imprezę – bawiłem się naprawdę średnio.”

Pikanterii sprawie dodaje fakt że Zielona Góra jest jednym z nielicznych miast Polski gdzie geje „powychodzili z szaf”, a klub w którym miało miejsce owo wydarzenie, był jednym z kilku tamtejszych miejsc spotkań seksualnych odmieńców i ich obecność tolerował- można było niekiedy w nim spotkać nie ukrywające się z czułościami pary gejów, a w momencie ekscesu na parkiecie tańczyła osoba o aparycji i ruchach zmanierowanego geja.

Zajścia spowodowały wybuch dyskusji na kilku forach internetowych sceny reggae. Kolejny wybuch homofobii ze strony wspomianego selektora miał miejsce nieco później, podczas imprezy we Wrocławiu, kolejnym polskim mieście w którym „geje wyszli z szafy”.

Reakcja na te zajścia wewnątrz środowiska była krytyczna. Jeden z wrocławkich rastamanów po tym jak na parkiecie zaczęła lecieć antygejowska piosenka, pokazał selektorowi F. wyciągnięty środkowy palec i zszedł z parkietu ze sporą częścią kolegów. Ten wyprostowany środkowy palec wywołał potem gigantyczną dyskusję wśród forumowiczów na temat mowy nienawiści („hate speech”) i granic wolnego słowa na które powoływał się F. Fundamentaliści, przywołujący czyjąś wypowiedź że „Jah stworzył Adama i Ewę, a nie Adama i Stefana”, sprzeczali się z innymi odłamami rasta.

Dyskutanci wypowiadali również się za tolerancją dla osób o homofobicznych poglądach, apelowali o dyskutowanie z nimi, mówiąc iż „lepiej zawsze rozmawiać i dyskutować niż tępić -dopóki nie zdarzyło się nic strasznego. Tępienie ma tylko jeden skutek- zamknięcie się w sobie, syndrom okrążonego bojownika a co za tym idzie coraz twardsze obstawanie przy danej postawie”. Inne osoby spoza środowiska przypominały w czasie dyskusji zapisy w konstytucji o poszanowaniu ludzkiej prywatności (art. 47. Konstytucji RP: „Każdy ma prawo do ochrony prawnej życia prywatnego, rodzinnego, czci i dobrego imienia oraz do decydowania o swoim życiu osobistym”).

Krytyka F. była dość ostra. Wypominano że zachowuje się jakby jedyne co ma, to heteroseksualizm. Pisano iż F. karmi swych dyskutantów „mitem prawdziwego mężczyzny, który który odjeżdza na koniu w stronę zachodzącego słońca z monstrualną erekcją na myśl o oczekującej go narzeczonej”. Dyskutanci przypominali też mechanizm psychologiczny zwany projekcją polegający wg dyskutantów na tym, że cechy których nie lubimy u siebie i do których nigdy byśmy się nie przyznali, przenoszone są na innych tzn. wydaje nam się że wszyscy naokoło je mają i za to ich nie lubimy. Ktoś kto nie toleruje homoseksualności, boi się jej przejawów u siebie i w swym otoczeniu.

F. bronił się wyzywając osoby które go atakowały od gejów, i głośno zastanawiał się ilu spośród jego niezliczonych forumowych przeciwników było ukrytymi bi- lub homoseksualistami. Na koniec poprosił by nie kojarzono go ze sceną reggae jako że gra różną muzykę. Densholowcy ponadto odpowiedzieli propozycją definitywnego oddzielenia obu środowisk densholu i reggae, rozdziałem forów internetowych na dwa osobne itp., obstając raczej przy ucieczce od dyskusji.

Sprawę podsumował swoim postem Ras Luta:


„Mój pogląd na tą sprawę jest następujący:

Biblia uczy, że
homoseksualizm jest grzechem przeciwko naturze człowieka i Boskiemu Planowi
Stworzenia. Jest to jednak czynność, która godzi jedynie w osoby popełniające ją
dobrowolnie i świadomie. Homoseksualiści, w moim przekonaniu, krzywdzą wyłącznie
samych siebie (poza wypadkami adopcji - na to się nie zgadzam), bo trwając w tym
sposobie życia utrudniają sobie dostąpienie zbawienia. Dla tego nie czuję do
nich nienawiści, bo jak wielu, lub nawet wszyscy z nas, błądzą. To jest ludzkie.
Każdy człowiek posiada dane mu przez Boga sumienie i wolną wolę, którą może
wykorzystac do postępowania zgodnie, lub niezgodnie z tym, co ono mu dyktuje. Z
tego, jak się obchodził z własnym ciałem, jak traktował siebie, rozliczy go
Jahwe Ras Tafari. Bo On widzi i wie.

Moim zdaniem na wielki ogień
z naszej strony zasługują ludzie którzy zabijają, kradną biednym, krzywdzą
chorych, samotnych, słabszych, kłamią, donoszą itp. czyli popełniają czyny,
które mają zły wpływ na innych ludzi, zło wyrządzane przez nich nie dotyczy
jedynie ich samych. Dla tego zawsze będę mówił "ogień i siarka na babilon!", bo
to z nimi powinniśmy walczyć, pamiętając jednak, by nie zniżać się do ich
poziomu.

A jeśli chodzi o cały ten bajzel wokół F. - ja, pomimo
tego, iż uważam, że jest sympatycznym człowiekiem, wycofałem swoje nagranie z
jego mikstejpu (składanki- przyp. autora), ponieważ doszedłem do wniosku, że nie
chcę, by moje kawałki były kojarzone z treściami promowanymi w utworach w stylu
"Boom Boom", "Ringleader", czy wreszcie ten niesławny "Chi Chi Man". Ubolewam
trochę, że F. nie chce dopuścić do siebie myśli, że o tych sprawach, o swoich
przekonaniach, jakkolwiek kontrowersyjne by one nie były, można mówić
nieużywając języka nienawiści (chodzi mi przede wszystkim o muzykę, jaką
promuje, nie o to co mówi, bo tych wypowiedzi jego nie byłem nigdy świadkiem,
dla tego ocenę zostawiam tym, którzy byli).

Bob Marley nigdy nie
zaśpiewał "Bun chi chi man" (Palić pedałów). On śpiewał po prostu "Every man
needs a woman and every woman needs her man".


Post Ras Luty ze stycznia 2005. (oprac. na podstawie www.dyskusje.pl, imiona i ksywki zmieniono)

Brak komentarzy: