Aby zrozumieć Polskę, trzeba mieszkać w Warszawie. Z Zachodu Polski tego nie widać. Tam jest często już normalnie- chodniki, ulice, domy – im bliżej Niemiec niż Polski. Z tamtej perspektywy Polska wydaje się normalnym krajem, z normalną demokracją etc.
Ten czar pryska w Warszawie. Miasto trzeciego świata, wielka prowizorka bud i straganów pomiędzy normalnymi budynkami. Upadłe centrum miasta, z jedynym prawdziwym deptakiem zamienionym w podły slums.
A przede wszystkim ludzie. Ci warszawscy są inni- nie tworzą społeczności, jak ludność miast na zachodzie Polski. Są bardzo konserwatywni, przy nich zachodnia Polska wydaje się ultraliberalnym rajem. Do Warszawy „nie doszło” wiele z idei i zachowań które przedarły się przez polską granicę.
Uważam siebie za ofiarę polskiej propagandy. Gdybym wiedział, w jakim stanie jest ten kraj, przenigdy nie wracałbym z Wielkiej Brytanii. Ale niestety, z perspektywy polskiej zachodniej prowincji tego nie widać. Byłem głupi.
Jesteśmy krajem, w którym rządzi nie elita, ale ludzie posiadający wpływy w mediach. Myślicie że jak wyślecie tekst do działu opinii jakiejś gazety tak jak inni autorzy, to on się ukaże? Bzdura, to przywilej dostępny nielicznym mającym wtyki, znajomości, powiązania. Media rządzą światem, determinują to o czym myślą ludzie poprzez mechanizm przypominania poszczególnych tematów, układania tzw. agendy- kolejności tematów jakie poruszają, promowania najważniejszych problemów. W moim mieście politycy kontrolują 90 % mediów poprzez system dotacji dla lokalnej kablówki czy miesięczników, czy bezpośredniej kontroli w ramach mediów publicznych, w rzeczywistości upolitycznionych.
Dodatkowo o naszym losie decyduje konserwatywny elektorat z mniejszych miast, miasteczek, wiosek bardzo ludnego południa Polski: Galicji, kraju bardzo tradycyjnego. Nie jesteśmy krajem w którym landy decydują same o swoich prawach, jak np. RFN, w którym każdy land ma inne prawa odnośnie narkotyków miękkich. Jesteśmy krajem, w którym mądrzy, inteligentni ludzie: naukowcy, specjaliści, nie mają de facto żadnego wpływu na władzę. I nie mogą mieć, ponieważ zwykle mają inny światopogląd, nie pasujący do światopoglądu władz. Do mediów publicznych czy prywatnych tych o odmiennym światopoglądzie nawet się nie zaprasza.
Zostają ci naukowcy którzy pasują światopoglądowo, ale zwykle też w dziedzinie nauki prezentują podobną otwartość na nowe prądy i poglądy. Na Zachodzie Europy nie mieliby szans nie znając języków i mając niskie kwalifikacje.
Jesteśmy, podobnie jak Bułgaria i Rumunia, krajem z którego uciekają elity intelektualne, dodatkowo oprócz tych dwóch krajów jesteśmy najbiedniejszym krajem w Unii Europejskiej. Czechy czy rządzona przez liberałów Estonia są dziś o połowę zamożniejsze. O tym się nie mówi w mediach, bo ci którzy zostają, nie chcą podkopywać swojej pozycji. Każdy, kto dostrzeże różnice między Polską a Zachodem Europy, widzi przepaść tak wielką, że jedyne co pozostaje, to emigracja.
Polska propaganda głosi że Polska to kraj normalny, gdzie kariera w zachodnim stylu jest możliwa. Bzdura, przekona się o tym każdy kto kiedykolwiek spojrzał bliżej w oszustwo polskiego systemu. Brak konkursów czy to na stanowiska zawodowe czy naukowe, wszechogarniająca Vetternwirtschaft, „gospodarka krewnych i znajomych”, jedna wielka sitwa, mafia układów i układzików.
Polskie gazety, od „Przekroju” i „Wyborczej” do „Dziennika” czy „Rzeczpospolitej” perfidnie nas okłamują. Ich dziennikarze to wg zachodnich standardów nacjonaliści. Dziennikarze zapewne myślą że „pudrując” rzeczywistość ratują nasz kraj przed masową emigracją wszystkiego co ma mózg, podczas gdy po prostu od lat zmiatają problemy pod dywan. Efektem jest brain drain, emigracja kapitału ludzkiego, który jest zbyt inteligentny by łyknąć propagandę.
O telewizji nie ma sensu mówić- w kraju w którym podlega ona pod polityków prawdziwa wolność słowa jest tylko w prasie. Telewizja i jej treści to wynik „prasowych walk”, bo tylko ten rynek jest wolny od politycznej kontroli, choć nie do końca, jak w przypadku „Reczpospolitej” majaczej 49-% udział rządu w kapitale.
Gdybym wiedział jaka jest Polska widziana z tej warszawskiej perspektywy- tak społecznie zacofana do granic możliwości, skrajnie konserwatywna, nacjonalistyczna, nigdy by mi przez głowę nie przeszła myśl powrotu z emigracji.
Ale no cóż, media sieją propagandę. Aby zrozumieć Polskę, trzeba przyjechać do Warszawy. Praga, Budapeszt, to europejska elegancja, Warszawa to azjatycki burdel, jarmark „Azja”. A ja siedzę w nim.
Jah Bless, i nie wracajcie z emigracji jak już wyjedziecie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Nie jest idealnie nawet nie jest dobrze , jest bałagan i brak gospodarza bo taki pech 100licy że tu się każdy pcha od razu na prezydenta kraju , Poznań , Łódz, Wrocław doczekały się w końcu gospodarzy .Warszawa od lat nie ma tego szczęścia , albo złodziej jak Święcicki, czy Piskorski, albo Kaczor czy Walcowa z ambicjami rządzenia jako prezydent.
Ale nie desperuj gościu , dajemy radę , na swój sposób to miasto zmienia ludzi nawet jeśli są zbieraniną z calego kraju.Ta chołota z czasem nabiera kultury i jest szansa że kiedys da radę dorosnąć do bycia warszawiakami.
Twoja frustracja , to IMO typowy obiaw małomiasteczkowych kompleksów.Zachód wcale nie jest lepszy jest inny , ale ty go jeszcze nie poznałeś , tam zawsze będziesz obcy!!!
Pozdrawiam.Paweł.
Prześlij komentarz